Pod którą chmurką?
To będzie ciekawa wyprawa. Po raz pierwszy robimy dłuższy wakacyjny objazd rowerowy. Po raz pierwszy wyjeżdżamy rodzinnie pod namiot. Po raz pierwszy będziemy mieszać zupki w garze nad własnoręcznie rozpalaną kuchenką gazową. Prawie jak drużyna harcerska.
A w związku z powyższym nie tylko rowery i przyczepka są tematami do rozmyślań. Trzeba pamiętać o bardziej przyziemnych rzeczach, jak garnek, łyżka i toaletowy papier. Proza życia, ale na islandzkim pustkowiu ta proza może brutalnie dopaść. Żeby nie ocierać tyłka lawą i nie skrobać łyżek z patyka, jeszcze kilka logistycznych tematów zostało do rozgryzienia.
Śpimy
Jemy
No niestety, na wulkanicznych skałach nie zerwiemy sobie owoców. Wszystko trzeba wieźć ze sobą. Nie owoce, ale tygodniowy zestaw liofilizowanych pyszności. Do nich zestaw czekoladek i owsianek. Kuchenka gazowa, garnek i łyżka dla każdego.
Ubieramy się
Złote słowa, które ktoś podrzucił nam na bloga „Nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania”. Na Islandii ubrania muszą zagwarantować nam dwie rzeczy — doskonale chronić przed deszczem i równie dobrze przed wiatrem. Dotyczy to wszystkiego, od butów po rękawiczki. No właśnie, rękawiczki! Przyznam, że planując wakacje w czerwcu nawet bym o nich nie pomyślała. Jednak tym razem w plecaku znalazła się nawet czapka, termiczna bielizna i grube skarpety. Ale także stroje kąpielowe. Dogrzewać będziemy się w gorących źródłach. Może więc również dmuchane koło i materac?
Jedna rzecz na pewno nie będzie nam potrzebna – latarka.
Komentarze