Temat podsunęła nam analiza statystyk bloga – coraz więcej osób trafia tutaj, szukając odpowiedzi na pytanie „jak zamieszkać na Bali”. Ale i bez statystyk widać, że coś jest na rzeczy. Od wielu miesięcy dostajemy pytania od rodzin, które postanowiły postawić swoje życie na głowie – przeprowadzić się na Bali.

Wpis ten powstał, by uprzedzić podobne pytania, być może zainspirować myślące o tym kroku rodziny, a innych odciągnąć od pomysłu. Bo życie w tropikach dla jednych może być rajem, dla innych ciągiem utrapień. Odpowiadamy więc na najczęściej padające pytania. To podstawa do zorientowania się, czy przeprowadzka na Bali to dobry pomysł dla waszej rodziny.

Jak tu się żyje?

Pogoda rozpieszcza. Nawet kiedy komuś zdarzy się mieć dosyć słońca, wystarczy wsiąść na skuter, by po godzinie lub dwóch znaleźć się w górach, gdzie kurtka na wieczór jest wymagana, a spaloną słońcem skórę można schłodzić w wodospadzie. Ale oprócz słońca są monsuny, które mogą stać się utrapieniem i żal ściśnie serce, gdy zawartość szafy zacznie pachnieć stęchlizną.

Przyroda porywa. Do wyboru następujące okoliczności przyrody – kipiąca zielenią dżungla, groźne wulkany, rozległe ryżowe pola, grzmiący ocean. My wybraliśmy pola. Do oceanu mamy 40 minut drogi. Godzinę do najbliższego wulkanu. Trzy minuty do brzegu dżungli. Wybierając jedno, ciągle można mieć pozostałe na wyciągnięcie ręki. Ale (!!) wulkan może okryć twój dom pyłem, z dżungli wychodzą węże, a insekty z pól ryżowych przynoszą bezsenne noce.

Balijska kultura pochłania. Jest niezwykle barwna, wręcz fascynująca. Chce się ją podglądać w każdym miejscu i momencie. I nie jest to trudne, bo balijska kultura przenika tu wszystko. Sacrum i profanum na Bali to jedno. Trzeba zaakceptować świątynię w swoim domu i codzienne składnie w niej darów przez rodzinę gospodarzy, wszędobylski zapach kadzideł, zablokowane drogi podczas ceremonii, a nawet przymusowe zamknięcie w domu, bez światła i Internetu z okazji balijskiego Nowego Roku.

Jednym słowem, na tej pięknej wyspie, w pełnym słońcu i w tropikalnym klimacie, można znaleźć cudowny dom, o jakim w Polsce nie można pomarzyć. Można znaleźć tu przyjaciół z całego świata. Można zasmakować przepysznej kuchni. Zabawić się w najlepszych klubach, zaś w wolnym czasie oddawać się wymarzonym pasjom. Przy zachowaniu odrobiny dystansu, tolerancji i zrozumienia dla odmienności balijskiej kultury, żyje się tutaj cudownie.

Czy jest bezpiecznie?

Nie znamy miejsca na ziemi, w którym czulibyśmy się bezpieczniej. Rozpieściło nas Bali pod tym względem. Zostawiamy kluczyki w skuterze, portfele na stole, nie zamykamy domu. Być może mamy szczęście. Może instynktownie wiemy, gdzie mogłyby czyhać zagrożenia i unikamy ich. Ale żyjąc na uboczu, znając mieszkańców swojej wioski, akceptując ich zwyczaje i obecność, czujemy się chronieni. Ludzie dookoła nas po prostu dbają o swoją karmę. Elementem tego poczucia bezpieczeństwa jest niewątpliwie wyjątkowa i zaraźliwa przyjazność ludzi.

Ale w miastach i turystycznych centrach, w atmosferze większej anonimowości, może być zgoła inaczej. Zdarzają się włamania do domów, kradzieże torebek po wyjściu z bankomatu, skanowanie kart kredytowych, wyrywanie telefonów. W obecnych pandemicznych czasach zdarzają się coraz częściej. Wygląda jednak na to, że pewna dawka ostrożności i zdrowego rozsądku wystarcza, by się przed tym uchronić.

Koszty życia

Na Bali można żyć tanio, ale pod warunkiem, że żyjemy jak indonezyjskie rodziny, nie zachłystujące się zachodnim modelem życia. Jemy smażony ryż, zakupy robimy na bazarach, gotujemy z lokalnych produktów, dzieci posyłamy do indonezyjskiej szkoły, nie korzystamy z rozrywek znanych z zachodniego świata. Bynajmniej nie ma w tym niczego złego! Jednak Bali ma do zaoferowania znacznie więcej i temu „więcej” trudno się oprzeć. Wręcz szkoda byłoby się opierać. Zaś mając dzieci – chyba nie da rady się temu oprzeć. Niby co takiego? Surfowanie i nurkowanie na światowym poziomie, parki rozrywki, cuda natury do obejrzenia, wulkany do zdobycia, fantastyczne restauracje, plażowe kluby, tropikalne hotele. To niezwykle atrakcyjny aspekt balijskiego życia, ale korzystanie z tego sprawia, że życie przestaje być tanie.

Robi się jeszcze drożej, gdy jesteśmy rodziną z dziećmi. Jeszcze drożej, gdy są to dzieci, które należy posłać do szkoły. I jeszcze drożej, gdy chcemy rodzinie zapewnić legalny pobyt i wizy, które nie będą uprzykrzać życia. Może być nawet drożej, gdy przyjdzie tęsknota za europejskimi smakami i przyjemnościami, znanymi z domu. A uwierzcie, że przyjdzie. Płaci się wtedy wiele, by tę tęsknotę zaspokoić. Bo wszystko tutaj można zdobyć, ale wszystko ma swoją cenę.

Dom

Można na Bali znaleźć dom, z którego nie będzie się chciało wychodzić, a zamieszkanie w nim wcale nie musi zrujnować rodzinnego budżetu. W cenie kawalerki w Warszawie można wynająć przyjemny dom z basenem w otoczeniu dżungli. Można nawet taniej, ale można też znacznie drożej. W tym temacie wybór jest olbrzymi, a rozmach nie ma ograniczeń. Są tu domy dla rodziny od 10 do 50 mln IDR miesięcznie, a nawet droższe. Jednak „jakość do ceny” zawsze przemówi na korzyść Bali. Domy te bywają niezwykłe, a zamieszkanie w nich może stać się doświadczeniem samym w sobie.

Jak się utrzymać?

Najlepsze byłyby nieograniczone oszczędności lub źródło utrzymania w Polsce. Jeśli ich brak, optymalnym rozwiązaniem jest praca zdalna. Bali to popularna destynacja nomadów wszelkich branż, a model „mieszkamy na Bali, pracujemy w Europie/USA/Australii” jest najkorzystniejszy. Należy jednak pamiętać, że jakakolwiek działalność zarobkowa bez pozwolenia na taką, jest w Indonezji nielegalna i może być podstawą do deportacji. Od jakiegoś czasu mówi się na Bali o wizach dla nomadów. Pieśń przyszłości, ale dobrze, że pojawiła się świadomość takiej potrzeby. Świadomi są jej już właściciele willi, hoteli i przestrzeni co-workingowych, udostępniający łącza internetowe, którym nomadzi mogą w pełni zaufać.

Inna opcja to zdobycie wizy pracowniczej. Przypisana jest ona do konkretnego stanowiska i pozwala na wykonywanie tylko precyzyjnie określonych zadań. By zdobyć ją należy zostać zatrudnionym w indonezyjskiej firmie, co nie jest łatwe – wiele zawodów jest zastrzeżonych tylko dla Indonezyjczyków, zaś zatrudnianie obcokrajowców jest dla firm dużym wydatkiem. Chyba, że mówimy o specjalistach, o których trudno wśród indonezyjskiej kadry. Wtedy też można liczyć na adekwatną pensję, bo średnie indonezyjskie zarobki są tak niskie (ok. 3 mln IDR), że nie pozwolą na pokrycie żadnych kosztów wspomnianych powyżej. 

Inne rozwiązanie to założyć na Bali własny biznes. Inwestycja w indonezyjską gospodarkę zawsze jest mile widziana.

Szkoła na Bali

Są szkoły indonezyjskie. Dla obcokrajowców ta opcja nie jest najlepszym rozwiązaniem. Kultura balijska jest nam bardzo odległa, zaś lokalne szkoły są mocno ukierunkowane religijnie i kulturowo.

Są szkoły międzynarodowe. Jest ich wiele i jest ich duża różnorodność. Można powiedzieć, że są w stanie zaspokoić przeróżne oczekiwania edukacyjne. Są te bardziej akademickie, są bardziej „zielone”, demokratyczne, nawet wegańskie. Jest wiele rodzicielskich inicjatyw związanych z domową edukacją, zwłaszcza w obecnych pandemicznych czasach. Dla dzieci w wieku przedszkolnym lub na etapie wczesnej edukacji opcji jest całkiem sporo, jednak zawężają się one wraz z wiekiem dziecka i rosnącymi oczekiwaniami co do szkoły.

Przy tej mnogości rozwiązań dobrze być świadomym, czego od szkoły na Bali się oczekuje. A to może być różne w zależności od wieku dziecka, jego potrzeb, naszego podejścia do edukacji, a także długości pobytu na wyspie. Te potrzeby mogą też mocno zawęzić listę rozważanych szkół. W każdym jednak przypadku należy liczyć się z kosztami wysokimi, aż do bardzo wysokich. Czesne za rok edukacji w najtańszych szkołach zaczyna się od 80 mln IDR, a kończy na niemal 300 mln IDR w najdroższej na wyspie szkole Green School. Bez wątpienia edukacja odczuwalnie podnosi koszty mieszkania na Bali.

Wizy i legalność pobytu

Kiedyś pisaliśmy tekst w tym temacie. W obecnych pandemicznych czasach nie jest już aktualny, ale daje obraz wizowego zagmatwania. Wizy do Indonezji są różne i dają różny zakres swobody. Jednak dzisiaj zasady zmieniają się jak w kalejdoskopie i zawsze najlepiej być w kontakcie z wizowym agentem. Za koszt prowizji agenci poprowadzą przez gąszcz procedur i zasugerują optymalne rozwiązanie dla rodziny, to zaś zależy od wielu czynników.

Generalnie, wizy dla całej rodziny, zapewniające możliwość pobytu dłużej, niż zakłada się dla przeciętnego turysty, to duży wydatek. Często wykorzystywane rozwiązanie w postaci wizy biznesowej to roczny wydatek rzędu 10 mln IDR na osobę. Gdy zapadnie decyzja przeprowadzki należy temat dokładnie przemyśleć, najlepiej w powiązaniu z kwestią utrzymania się na wyspie, planami podróży i trybu rodzinnego życia. 

Ubezpieczenie

Dla bezpieczeństwa, dla spokoju ducha, dla własnego i własnej rodziny dobra – ubezpieczajcie się. Bez względu na koszty, choć to niewątpliwie spory wydatek, zwłaszcza gdy mówimy o całej rodzinie i długim pobycie.

Publiczną służbę medyczną można przyrównać do polskiej – gdy Indonezyjczykom dolega coś poważnego płacą za prywatne wizyty. Jednak mając wykupione ubezpieczenie, jako obcokrajowcy korzystać będziemy tylko z prywatnej opieki medycznej. Spotkamy tu lekarzy mówiących po angielsku, często po studiach na zagranicznych uczelniach, dobrze wyposażone gabinety i szpitale. W każdym mieście znajdują się prywatne gabinety medyczne. W przypadku hospitalizacji istnieje wybór wśród kilku największych i najlepszych szpitali. Gdy problem okaże się zbyt poważny, by rozwiązać go lokalnie – do Singapuru lub Kuala Lumpur jest stosunkowo blisko. Nie mamy złych doświadczeń, ale też nigdy nie przytrafiło nam się nic poważniejszego niż mały wypadek, ból zęba czy „zwykła” choroba.

Czy przeprowadzka na Bali to dobry pomysł?

Dla nas okazał się doskonały, choć nasza miłość do Bali rodziła się długo. Mieszkamy tu niemal 4 lata i nie planujemy powrotu. Ale czas zmienia nasze nastawienie i z każdym rokiem na nowo dojrzewamy do emigracji i życia na Bali, świadomie akceptując zalety i wady tego życia. Bo to nie jest tylko przeprowadzka w krainę wiecznego słońca i uśmiechniętych ludzi. To emigracja w krąg kulturowy bardzo odległy od naszego. W środowisko całkowicie odmienne. W często niezrozumiały tryb myślenia i czytania świata. Trzeba umieć nie tylko tolerować tę odmienność, a trochę się nią napawać.

Decyzja o przeprowadzce to krok w nieznane i nikt nie da Wam odpowiedzi, czy to dobry krok. Dla każdej rodziny będzie on inny. To decyzja ważna i odważna, ale przecież nie musi być na zawsze. A może tak tylko rok lub dwa lata? By zakosztować innego życia, pozwolić rodzinie doświadczyć czegoś nowego, poznać świat nieco inny. Niewątpliwie będzie to wyjątkowy czas dla dzieci – szkoła życia, po której wrócą odmienieni.

Co dalej?

Trzeba czytać, szukać, pytać, dyskutować i decydować. Służymy pomocą 🙂