Kasia jest fotografem portretowym, pracującym w North Yorkshire. W Anglii mieszka razem z mężem i dwiema córkami od roku.
Granie na zwłokę z pandemią
Wielka Brytania jest jednym z tych europejskich krajów, w których ograniczenia wprowadzono najpóźniej. Być może z tego powodu liczba dziennie wykrytych przypadków wciąż się zwiększa, podczas gdy pozostałe kraje rejestrują ich stopniowy spadek.
Obserwując sytuację w Europie czekaliśmy na wprowadzenie restrykcji z niecierpliwością. Dzieci mają tutaj obowiązek chodzenia do szkoły, a zwolnić ich z niego może tylko choroba. Tak więc posyłaliśmy je, mając jednocześnie świadomość, że gdzie indziej na świecie szkoły są zamykane w pierwszej kolejności. W Wielkiej Brytanii w tym czasie mówiono o konieczności nabywania odporności przez społeczeństwo. Tak więc codziennie przed szkołą obserwowałam ten sam tłum rodziców i dzieci. Nie było paniki, ani obaw, wszyscy obecni na zajęciach. Ja zaś instynktownie czułam, że nie mam kontroli nad bezpieczeństwem moich dzieci.
Tak więc codziennie przed szkołą obserwowałam ten sam tłum rodziców i uczniów. Ja zaś instynktownie czułam, że nie mam kontroli nad bezpieczeństwem moich dzieci.
Mieszkamy nad morzem, w miejscowości turystycznej. Kiedy zaczęły się pierwsze ciepłe dni, po deptakach pojawiły się tłumy spacerowiczów. Nie zmieniły tego późniejsze zalecenia zachowania dystansu i pozostania w domach. Brytyjczycy chcą wykorzystać każdy promień słońca, bo w ciągu roku nie ma ich wiele. Równie powszechne jest tutaj bywanie w pubach, przy każdej okazji i o każdej porze dnia. Pub prowadzą też zresztą moi rodzice, którzy nie zaobserwowali mniejszej liczby odwiedzających. Do czasu. Obecnie nie mogą prowadzić działalności, puby zostały zamknięte, a stan zawieszenia jest fatalny dla nich i wielu Brytyjczyków, którzy stracili z dnia na dzień źródło dochodu.
Praca w czasach pandemii
Moje studio fotograficzne również zawiesiło działalność. Specjalizuję się w sesjach rodzinnych, sesjach dzieci i noworodków. Teraz obawiam się, że umówione maluszki wyrosną, zanim będę się mogła z nimi spotkać. Wykorzystuję jednak przerwę na uporządkowanie tego, na co nie było czasu wcześniej – odświeżenie strony internetowej, modyfikację oferty, warsztaty online, porządki w studio też mnie nie ominą. Mąż jest programistą baz danych, na co dzień pracuje z domu, więc dla niego sposób funkcjonowania nie wiele się zmienił, przynajmniej pod kątem zawodowym, bo życie domowe to już inna sprawa.
Życie rodzinne podczas pandemii
Staramy się pogodzić codzienne obowiązki, pracę, domową naukę, ale znaleźć też chwilę dla siebie i dzieci. Pozostajemy w stałym kontakcie ze szkołą, która wspiera, nie wymaga i nie kontroluje, ale podsuwa materiały i pomysły na efektywne wykorzystanie czasu spędzanego w domu. Tutaj nauka opiera się głównie na praktyce i utrzymywaniu zdrowego balansu, niemniej jednak pochłania sporo czasu każdego z nas.
To doświadczenie uświadomiło mi, jak niewiele trzeba, żeby z codziennej beztroski przeskoczyć w inny wymiar.
Lila i Hania, oprócz ustalonej pory na domową szkołę, mają więcej czasu dla siebie. Wyraźnie wzmacnia się więź między nimi, pojawiły się nowe zainteresowania (tym razem gotowanie) . Jednak zaczyna im doskwierać brak kontaktu z rówieśnikami. Place zabaw i boiska zostały zaklejone taśmami. Dzieci nie mogą przebywać w miejscach publicznych bez opieki.
Jedna aktywność dziennie
Poza niezbędnymi wyjściami do sklepu czy apteki pozostało prawo do uprawiania jednej aktywności dziennie. Korzystamy więc z możliwości wspólnego wyjścia na rolki, rower czy na spacer. Co ciekawe, prawo do jednej aktywności dziennie dotyczy również właścicieli psów. Jeśli pies potrzebuje wyjść dwa razy dziennie, na drugi spacer powinien zabrać go inny domownik.
Tylko kara działa
Właściwie dopiero po wprowadzeniu formalnych restrykcji można było zaobserwować zmianę w zachowaniu ludzi. Wiadomości o finansowych karach na pewno w tym pomogły. Reguł jest mnóstwo: w sklepach taśmy na podłodze wyznaczają dystans dwóch metrów, przed wejściem pracownicy wpuszczają kolejne osoby, starsi i pracownicy służby zdrowia mają wyznaczony czas na zakupy tylko dla siebie. W odpowiedzi na „panic buying” sklepy wprowadziły limity zakupów. Wszyscy pamiętają, jak ze sklepów zniknął słynny papier toaletowy, konserwy, makarony, mąka, mrożonki oraz piwo, a ze sklepów AGD zamrażarki. Sama kilkukrotnie wstawałam wczesnym rankiem, żeby przed otwarciem sklepów ustawić się w kolejce na jedną z zaledwie kilku w codziennej dostawie paczek papieru. Kojarzymy to skądś, nieprawdaż?
Cienka linia
To doświadczenie uświadomiło mi, jak niewiele trzeba, żeby z codziennej beztroski przeskoczyć w inny wymiar. Jednego dnia pniesz się po szczeblach kariery, a następnego martwisz o zapewnienie rodzinie niezbędnych artykułów. Dla wysokorozwiniętych krajów papier toaletowy JEST artykułem niezbędnym. Gdzie indziej byłaby to sprawa dyskusyjna i to pokazuje, jak bardzo tzw. cywilizowani ludzie są nieodporni na kryzysy.
Chciałabym wierzyć, że wnioski z tego chaosu zostaną wyciągnięte na przyszłość. Na pewno skupię się na swoich, kiedy nadejdzie czas podsumowań. Jedyne czego żałuję, skoro już jesteśmy zamknięci w domach, że nie utknęliśmy w cieplejszym miejscu świata. Reszta się jakoś ułoży!
Komentarze