Kwiecień zwany jest w Tajlandii „killing month”. Czy wzrasta przestępczość, czy jest więcej wypadków samochodowych? Nic z tych rzeczy. Wzrasta temperatura. Do nieznośnych wysokości.
35 st. C to standard. W najgorszych dniach temperatura powietrza sięga 40 st. Powietrza, bo temperatura odczuwalna przez człowieka to zupełnie inna historia. Zazwyczaj jest ona o 10 stopni wyższa. 45?! Co najmniej. Do tego słońce nieznośnie przypala. A wiatr nawet gdy wieje, nie przynosi ulgi. Dostarcza wrażeń niczym podmuch w piekarnika. I jak tu żyć?
Po pierwsze, trzeba zaakceptować upały i wszystkie ich mało wygodne konsekwencje. Co mam na myśli?
- Pot nieustannie spływający po ciele. Już 5 minut po prysznicu zapominamy, że go braliśmy.
- Rozmazany makijaż. Trzeba go ograniczać do minimum.
- Problem ze zmianą ustawień w aparacie. Mokre dłonie ślizgają się po przełącznikach.
- Ciągłe pranie ciągle zmienianych koszulek.
- Ociężałość i rozdrażnienie w kulminacyjnych godzinach dnia (13.00 – 15.00).
- Świadomość, że lepiej nie będzie dopóki nie przyjdzie monsun. A i wtedy różnica nie będzie zasadnicza.
Po drugie, trzeba znaleźć swój sposób na zabójczy kwiecień. Oto garść propozycji — naszych oraz podpatrzonych u Tajów.
- Bierzemy zimne prysznice przy każdej okazji. Nie tylko obmywają z potu, ale schładzają ciało.
- Po prysznicu posypujemy ciało talkiem. Potem posypujemy jeszcze ile się da. Z domu bez talku się nie ruszamy. Chroni przed otarciami, wchłania pot, a nawet chłodzi.
- Używamy talkowanych chusteczek do przecierania twarzy. To po to, by nasi rozmówcy nie widzieli własnego odbicia w naszym świecącym policzku.
- Zakładamy na siebie bardzo luźne ubrania.
- Pijemy mnóstwo wody i napojów izotonicznych.
- Jemy dużo lodów.
- Nosimy parasolkę, by ochronić się przed słońcem. My tego nie praktykowaliśmy, ale wielu Tajów tak i często zazdrościliśmy im, że mają się gdzie schować.
- Jest basen? Wskakujemy do niego przy każdej możliwej okazji i siedzimy dopóki skóra nie zmieni się w pergamin.
- Dostosowujemy harmonogram dnia do upałów: wczesna pobudka, hibernacja w godzinach szczytu, wyjście z domu po zachodzie słońca.
- Wszelkie imprezy zaczynamy jak najwcześniej (ok. 17.00), a więc i wcześnie kończymy. Kac w kwietniowym słońcu to samobójstwo.
- Wyjścia z domu planujemy tak, by godziny upalnego szczytu przypadły na pobyt w środkach lokomocji. Metro, BTS, taksówki, czy autobusy są klimatyzowane.
- Często pływamy do miasta łodzią. Wycieczka po Chao Praya to bardzo odświeżające doświadczenie (pod warunkiem, że nie usiądzie się po nasłonecznionej stronie).
- Zakupy również planujemy na godziny upalnego szczytu. Centra handlowe są klimatyzowane. Chyba że planujemy jechać na Chatuchak.
- Generalnie w tym czasie odwiedzamy częściej centra handlowe. Ich wybór jest w Bangkoku olbrzymi, podobnie jak wybór atrakcji, jakie oferują poza zakupami. Np. w tutejszych food cornerach można na prawdę dobrze zjeść, choć w Polsce jedzenie w centrum handlowym nie kojarzy się najsmaczniej. Jest też mnóstwo atrakcji dla dzieci. Nie dwie zjeżdżalnie i huśtawka, ale wielkie parki zabaw, w których dzieciaki znikaja na całe godziny. A do tego jest im chłodno. Zawsze zadziwiały mnie tłumy ludzi w tak licznych tutaj centrach handlowych. Istnieje jednak teoria, że większość przychodzi tu po to, by się ochłodzić.
- Przed snem włączamy w sypialni klimatyzację, by wychłodzić pokój. Pomysł doskonały, choć my go nie stosowaliśmy.
- Zwracamy uwagę na komputery, monitory i inną elektronikę. Mogą się przegrzać. Warto zakupić pod komputer podkładkę z wentylatorami.
- Myślimy o tym, jakie temperatury panują obecnie w Polsce i wszystko staje się bardziej znośne.
Tak na prawdę większość tych problemów znika, kiedy zamkniemy się w klimatyzowanym wnętrzu. Jakby to dobrze rozplanować, można spędzać całe dnie przeskakując susami z jednego klimatyzowanego wnętrza do drugiego. I nawet nie poczujemy, że jest kwiecień. Ale co to za zabawa?! My nie praktykujemy tego rozwiązania. My nawet nie używamy klimatyzacji. Szkodzi naszemu zdrowiu, a ponadto postanowiliśmy… być bardziej tajscy, niż Tajowie.
Komentarze