Wyznawcy buddyzmu to zaledwie 10% Nepalczyków, jednak buddyjska symbolika jest tutaj wszechobecna. Piękne białe stupy wyglądają z podwórek, uliczek i placów, wyciągają swoje głowy do słońca i wodzą dokoła oczami Buddy. Zaś wokół nich kwitnie życie. I to jest najpiękniejsze.

Marysia uwielbia te białe budowle. Lubiłyśmy się włóczyć po starym Katmandu i zaglądać w różne kąty, wyszukując najciekawszych stup. Nie jest to trudne, praktycznie za każdym rogiem wyrasta kolejna. W przeróżnych rozmiarach. Może być maleńka, że tylko kadzidełko da radę zapalić, monumentalna i górująca nad okolicą, albo gubiąca się gdzieś między mieszkalnymi budynkami. Stupy skupiają wokół siebie lokalne życie — kobiety sprzedające warzywa, szwaczki ze swoimi maszynami, dzieciaki grające w piłkę, podsypiające psy, plotkujących staruszków. A nad głowami wszystkich łopoczą setki kolorowych modlitewnych chorągiewek.

Piękne białe stupy wyglądają z podwórek, uliczek i placów, wyciągają swoje głowy do słońca i wodzą dokoła oczami Buddy.

Stupa to symbol oświecenia. Jej centralnym punktem jest Drzewo Życia — pal owinięty mantrami i naładowany dobrą energią. Kształt stupy przedstawia oświecone ciało medytującego Buddy — gdyby nałożyć siedzącą postać na obrys budowli, oczy Buddy wypadną dokładnie w miejscu, gdzie są malowane. Właściwie każdy element budowli ma swoje znaczenie. Trzynaście stopni u szczytu wieży symbolizuje trzynaście stopni wtajemniczenia, prowadzących do oświecenia. Oczy wymalowane na każdej z czterech stron wieży symbolizują mądrość, współczucie i oświecenie. Nos to liczba jeden, symbolizująca jedność wszystkich rzeczy i jedną drogę do oświecenia. 

Zgodnie z tradycją stupy są miejscem, gdzie przechowywane są relikwie Buddy i gromadzone dary wyznawców. Im cenniejsze relikwie skrywa stupa, tym świętszym miejscem jest dla buddystów. Podchodząc do lądowania w Katmandu wyjrzyjcie przez okno i zobaczycie jedną z nich. Będzie majestatycznie górować nad okolicą i zerkać w Waszą stronę. To Bodnath. Największa stupa w Nepalu i jedna z największych na świecie. Przede wszystkim jednak, to jedno z najświętszych miejsce buddystów.

Bodnath ma skrywać relikwie Buddy Kaśjapy. Powstała na przełomie VI i VII wieku, choć inne źródła mówią o wieku XIV. Jest też oczywiście legenda. Po śmierci Buddy Kaśjapy starsza kobieta wraz z synami pochowała jego szczątki i poprosiła króla o pozwolenie na wzniesienie w tym miejscu świątyni. Był to gest pełen wyrzeczeń, bo rodzina była biedna. Gdy ukończone zostały fundamenty, wszyscy zdumieni byli ich wielkością i oślepieni zazdrością. Stara biedna kobieta buduje tak wielką świątynię?! Poprosili króla, by przerwał budowę, której rozmiar mogłaby nawet jego zawstydzić. Ten jednak nie zmienił podjętej decyzji. Ciekawostką jest, że gdyby popatrzeć na Bodnath z kosmosu zobaczymy mandalę, łączącą w sobie koło, symbol tego co boskie i transcendentne, i kwadrat, symbol tego, co ziemskie i ludzkie.

Każdego dnia tłumy wyznawców okrążają stupę, obracając modlitewnymi młynkami i padając na deski w żarliwej modlitwie. Choć dookoła tętni normalne życie, sklepikarze namawiają do zakupów, knajpy kuszą zapachami, podniosła atmosfera jest wyraźnie wyczuwalna. Trafiliśmy na czas modlitw o pokój. W powietrzu rozbrzmiewały buddyjskie śpiewne modlitwy i zapach kadzideł, a dziesiątki mnichów kręciło się dookoła. Podelektujcie się tą atmosferą. Okrążcie stupę wraz z wyznawcami. Pospacerujcie po okolicy. To tybetańska dzielnica Katmandu, pełna buddyjskich klasztorów, tybetańskich restauracji i sklepików. Warto spędzić tu trochę czasu. 

PRAKTYCZNIE

Wstęp 250 rupii, dzieci nie płacą.
Z Thamelu ok. 400 rupii taksówką lub 1.5 godziny piechotą.