Przycichły strzały na ulicach Bangkoku, więc my postrzelaliśmy z szampana. Bo to 4. urodziny Mary!
Cztery lata minęły jak chwila. Staruszkom przybyło zmarszczek, a Marysi podróżniczych doświadczeń. Przy okazji rocznicy, choć wcale nie okrągłej, małe podsumowanie. Mary w liczbach ma się następująco:
- 4 lata
- jakieś 30 lotów samolotem
- 11 odwiedzonych krajów
- 3 zaliczone kontynenty
- kąpiel w 2 oceanach (turystyka plażowa chyba nie jest naszą mocną stroną)
- 1 zdobyty wulkan
- 2 objechane wyspy
- 1 ukłucie ryby
- 1 ugryzienie zająca
- dziesiątki ukąszeń insektów wszelkiej maści
W jej wieku pojęcia nie miałam co to paszport. Nie uczyłam się angielskich słówek w przedszkolu. Pomarańcze jadałam na Boże Narodzenie. Dwa razy w roku jeżdziliśmy na wakacje – zimą w polskie góry, latem nad polskie morze. Świat poza blokiem komunistycznym wydawał się odległą krainą, niemal nierealną. Azja czy Bliski Wschód znane nam były z bajek, czytanych wieczorem przez mamę. I milionom ludzi to wystarcza. Nawet dzisiaj, kiedy możliwości są nieograniczone. Wielki świat widzą w telewizorze i cieszą się, że nie muszą podchodzić bliżej. A my przeciwnie. Chcieliśmy być jak najbliżej. Zaczęliśmy więc robić podjazdy do tego świata. Początkowo onieśmieleni, zdumieni, lekko przestraszeni. Zajęło kilka podróży, nim poczuliśmy się pewnie, przekraczając kolejne granice.
A Mary i jej podobne dzieciaki? Czy dla nich będą istniały jakieś granice? Ma 4 lata, a poznała już tyle smaków, zapachów, owoców, zwierzaków, ludzi, zwyczajów, języków… Zanim dorośnie do pierwszej samodzielnej podróży zdąży zobaczyć tak wiele. Czy może być, że za 15, 20, 30 lat nie będzie miała za czym jeździć po świecie?
Wierzę, że nie. Bo to nasze wspólne podróżowanie nie ma służyć kolekcjonowaniu widokówek. Ma rozbudzać ciekawość i wrażliwość, umiejętność słuchania i patrzenia, chęć szukania i rozmawiania. Pomóc zrozumieć, że nawet po pół roku życia w Tajlandii będzie po co tu wracać. Bo z każdym rokiem, za każdym rogiem, nawet w miejscach znanych od podszewki czaić się będzie zupełnie nowe doświadczenie. I tego kochana Mary życzą ci Twoi staruszkowie!
p.s. fantastycznie mają się te nasze podróżujące dzieci, aż im zazdroszczę.
Komentarze