Jedną z pierwszych rzeczy, jakie robimy po zjawieniu się w indonezyjskim domu, bez względu na to, czy to Bali, czy Jawa, jest wypożyczenie skutera. Nie na kilka dni, nie na jedną wycieczkę. Skuter jest z nami cały czas. Stoi obok wejścia i wsiadamy na niego niemal odruchowo, nawet chcąc zrobić zakupy w pobliskim sklepie. No bo po co chodzić, skoro można jechać ;).

Zwiedzanie wyspy, załatwianie codziennych spraw, praca, w której mobilność jest ważna. Na Sri Lance mogliśmy liczyć na autobusy — dojeżdżały wszędzie, często i tanio. W Indonezji transport publiczny, zwłaszcza na krótkich dystansach, praktycznie nie istnieje. W Bangkoku wsiadaliśmy w taksówkę — kosztuje grosze i ma taksometr. W Indonezji taksówki są o niebo droższe, zaś Uber i Grab Taxi są zwalczane na wszelkie sposoby. Zresztą, na tych z reguły wąskich drogach, samochód jest zawsze w gorszej sytuacji. Tak więc nie wyobrażamy sobie życia w Indonezji bez skutera. Tak bardzo do niego przywykliśmy, że pewnie tam, gdzie radziliśmy sobie bez, zaczęlibyśmy wynajmować dwukołowca.

Początkowo jeździliśmy całą trójką. To i tak jedna z prostszych spotykanych tu kombinacji, bo rodziny bywają wielodzietne i wszyscy się mieszczą. Wyglądało to zazwyczaj tak: dziecko, tata za kierownicą i mama na końcu fotela. Z czasem układ dziecko plus mama za kierownicą stawał się coraz bardziej popularny, a podróże tylko z Marysią stawały się częstsze i przyjemniejsze. Cóż za swoboda! I jaka przyjemność, robić sobie przejażdżki z córką na motorze. Trzeba tylko się ośmielić, założyć kask i zacząć od długiej prostej na pustej drodze. Ruch na wyspie zazwyczaj nie jest duży, a i włączenie się w niego nie jest trudne – trzeba poczuć rytm. Kierowcy, zawłaszcza samochodowi, są na Bali wyjątkowo uprzejmi. Jeżdżą raczej spokojnie i wolno. No i pamiętać należy o ruchu lewostronnym!

Początkowo dystans 60 km wydawał nam się nie do pokonania „na raz”. Tak wspominamy pierwszą weekendową wycieczkę i wielkie obawy — jak wytrzymamy, ile to potrwa, co z kręgosłupem? Potem pokonywaliśmy w ciągu dnia 150 km bez mrugnięcia okiem. Ale przyznajemy – co za dużo, to niezdrowo. Bo że się da nie znaczy, że trzeba. Każdy szybko pozna swój komfortowy dystans.

Początkowo przerażały nas deszcze. Właściwie sądziliśmy, że w deszczu jeździć się nie da i chowaliśmy się przy pierwszych kroplach. Potem deszcz spływał po nas strugami. Przerwy robiliśmy tylko w przypadku wielkich ulew. Doprawdy, monsun potrafi zmienić nastawienie do deszczu. Żelazna zasada to zestaw peleryn w bagażniku skutera. W porze deszczowej warto też mieć kask z osłoną na twarz. A skoro już mowa o kaskach, gdy zostajecie na dłużej, rozważcie zakup własnego. Koszt nie jest bardzo wysoki (ok. 100 zł) a macie świeżą, czystą i pewniejszą ochronę głowy.

Początkowo zakupy wieszaliśmy przy kierownicy i to było wielkie obładowanie. Potem pakowaliśmy na motor całą rodzinę wraz z połową dobytku. No bo wyjeżdżając na kilka dni trzeba było zabrać więcej rzeczy oraz sprzęt do pracy. Zdradzimy nasz patent — dry bag. 30 litrowy nieprzemakalny worek żeglarski. Nieprzemakalność jest jego istotną cechą, zwłaszcza podczas pory deszczowej. Dry bag ma idealny kształt — podłużny, walcowaty, niezbyt gruby. Ponieważ jest workiem można go łatwo kształtować i zmieścić pod lub pomiędzy nogami osoby siedzącej z przodu. Jest jeszcze mały bagażnik, osoba z tyłu może założyć mały plecak, zazwyczaj ze sprzętem do pracy. Zaś statyw mocowaliśmy do kierownicy.

Początkowo obawialiśmy się wymagającego terenu — góry, duże nachylenia, ostre zakręty. To codzienność na Bali, zwłaszcza na północnym wybrzeżu, blisko gór. Potem wjeżdżaliśmy na 1800 m n.p.m. bez poważniejszych problemów. Zdarzało się czasami, że jakimś podjeździe jeden tyłek musiał zeskoczyć i podejść. Drogi na wyspie są może idealne, ale komfortowe dla motorów. Asfaltowe. Dziurawe, żwirowe ścieżki zdarzają się najczęściej na dojazdach do bardziej ukrytych plaż. Są nawet autostrady tylko dla motorów! Autostrada-most łączy Kutę z Kutą Południową. Polecamy przejażdżkę, to naprawdę ciekawe doświadczenie.

Początkowo zastanawialiśmy się, jak Marysia da radę na skuterze, zwłaszcza na dłuższych dystansach. Ale po pierwsze jazda to dnia niej frajda. Po drugie, szybko znalazła patent na spanie, jedzenie i zabawy na skuterze. No i przede wszystkim, to świetna okazja do długich dyskusji z kierowcą.

Motor dawał nam swobodę i niezależność, które strasznie polubiliśmy. No i ten wiatr we włosach…

Praktycznie

Skuter można na Bali wypożyczyć bez większego problemu. W większych i mniej turystycznych miastach poza Bali trzeba się trochę naszukać. Pewnie obsługa hotelu lub gospodarz waszego domu może wynajem zaaranżować i skutery podwiozą pod dom. Dobrze obejrzyjcie pojazd. Zróbcie próbną jazdę. Gdy coś nie pasuje poproście o inny egzemplarz. Cena za dobę to ok 50 000 IR. Wynajmując na dłużej można wynegocjować lepszą cenę.  Za miesiąc płacimy 1 000 000 IR. Cena może się różnić zależnie od siły silnika i wieku pojazdu, trzeba więc wziąć pod uwagę dokąd, w jaki teren i z iloma osobami na pokładzie planujecie podróżować. By bezstresowo podróżować skuterem po Indonezji należy zaopatrzyć się w międzynarodowe prawo jazdy. Można to zrobić w Polsce bezpłatnie w ciągu kilku dni. W ciągu 4 miesięcy nie zdarzyło nam się, by zatrzymała nas indonezyjska policja. A kiedy złapią bez odpowiedniego dokumentu pomaga… gotówka.

Szerokiej drogi!