Nie mieszkamy przy plaży ani nawet w pobliżu wybrzeża. Ale czasami mamy ochotę gdzieś się wyłożyć, popływać, przez fale poskakać, poczuć się jak na tropikalnych wakacjach. Wtedy wsiadamy na skutery i pędzimy na wschód albo południe wyspy. W linii prostej można z Ubudu całkiem szybko dotrzeć do wybrzeża – 25 km, 45 minut. A po drodze znajdzie się jeszcze kilka innych atrakcji.

Totalne orzeźwienie

Przykładowo wodospad. Wodospad zawsze brzmi ciekawie i nie odpuszczamy okazji, by zobaczyć kolejny. Piętnaście kilometrów od Ubudu malowniczo przelewa się Tegenungan. Postanowiliśmy więc nieco zboczyć i zjechaliśmy wprost w objęcia tłocznego niedzielnego zamieszania. Tak bywa w niedziele we wszystkich atrakcyjnych miejscach wypoczynku – po pracowitym tygodniu Indonezyjczycy szukają wytchnienia tam, gdzie można się zapomnieć, a przy okazji zapomnieć o dzieciach, które po 6 dniach szkoły (w publicznych szkołach sobota to dzień nauki) muszą gdzieś odreagować. Indonezyjczycy lubią wypoczynek kolektywny – w miejscach tłocznych, głośnych i zajmujących wszystkie zmysły. Niemal obowiązkowe są tutaj knajpy, lodziarnie, sklepy z pamiątkami, sprzedawcy z przekąskami. Kiedy jednak uda się przebrnąć przez alejkę pełną pokus i zapłacić symboliczną opłatę za wejście, czeka nas zielona nagroda. Najpierw widok ze wzgórza – rozległa dolina, pośrodku malowniczo położony wodospad i leniwie płynąca rzeka. Potem zejście stromymi schodami i stoimy u stóp spadającej wody i pośród niedzielnych turystów. Dzieciaków zachwyci mega huśtawka (kilka huśtnięć za 20 tyś IDR) i skakanie po kamieniach, inni skierują się prosto pod wodospad. Nic wielkiego, największym balijskim wodospadom do stóp nie dorasta. Ale jest przyjazny, bezpieczny, łatwo dostępny, ze sporym basenem i oczywiście lodowatą wodą. Czy warto odwiedzić Tegenungan? Naszym zdaniem warto.

Totalne zaskoczenie

Po szybkim orzeźwieniu w wodospadzie ruszamy dalej. Był to właściwie pomysł szkolnych koleżanek Marysi – spotkajmy się na plaży, ale gdzieś blisko. Sądziliśmy, że najbliższa przyzwoita plaża jest w Sanurze i z jakiś powodów nie rozważaliśmy tych, które leżą w prostej linii z Ubudu na wschód (prostej i najkrótszej). Sądziliśmy, że nie ma tam nic ciekawego, przecież to przy autostradzie. A tymczasem… oniemieliśmy! Oto Keramas Beach. Weszliśmy na rozległą wulkaniczną plażę, szeroką i długą jak okiem sięgnąć. Całkiem czystą (w porze deszczowej to na Bali nie takie oczywiste). Raczej pustą. I znowu to wrażenie – zamienić piach na biały i byłaby Sri Lanka! Ale czarny ma swój urok. Rozglądamy się w obie strony, kilka willi oddalonych od wybrzeża, na plaży kilka knajpek, nie nachalnych i przyjaznych. Idziemy jednak dalej i szukamy znajomych. Hotelowe leżaki to nie nasza specjalność – zazwyczaj piach nam wystarczy. Ale Komune Resort w tym miejscu sprawdza się doskonale. Dobrze zaprojektowany, stonowany, chowający się wśród zieleni. Przy plaży spory basen – idealny dla młodych oraz wielkie materace – idealne dla bardziej leniwych starszych. Zapraszani są wszyscy, jeśli skorzystają z hotelowej restauracji (całkiem smacznej). Po co basen na plaży zapytacie? Bo niweluje efekt jedynego feleru tego miejsca – piękna ta plaża do patrzenia, ale nie do pływania. Dno skaliste, a fale wielkie i porywcze. To jednak przyciąga surferów! Jeśli lubicie ich podglądać lub sami surfujecie będziecie tu szczęśliwi. Organizują nawet nocne sesje surfingowe. No i widoki! Na horyzoncie Lombok i szczyt wulkanu Rijani, a za plecami niespodzianka – Agung w całej okazałości. To wystarczy. Chyba będziemy tu wracać.

Totalne rozleniwienie

No i o Sanurze niemal zapomnieliśmy. Chwilowo przegrywa w konkurencji z Keramas. Ale będziemy sobie o nim przypominać, gdy zachce się nam bezpiecznego morza, spokojnie pluskających fal, białego piachu, leżaczków i świętego spokoju. Sanur ma opinię miejsca przyjaznego rodzinom i tak doprawdy jest. Zamiast imprezowej muzyki usłyszycie tu raczej krzyki dzieciaków, w niemal każdej knajpie znajdziecie menu dla dzieci, na plaży wypożyczycie dmuchane zabawki. Jest tu większy wybór wszystkiego, jest też oczywiście bardziej tłoczno. Mimo to nadal spokojnie i sielsko w porównaniu z tym, co znaleźć można na plażach w okolicach Denpasar, Kuty, Seminyak…