Z jakiegoś powodu Egipt nie cieszy się poważaniem wśród amatorów niezależnych podróży. Do głowy przychodzą jednoznaczne skojarzenia – all inclusive, kotlety schabowe, Hurgada, przepłacone wycieczki fakultatywne. Gdy więc mówiliśmy, że zimę zaczynamy w Egipcie, widzieliśmy zaskoczenie pomieszane z rozczarowaniem. Ale dlaczego tam?!! Ale dlaczego nie?
Po pierwsze światowej klasy zabytki. I nie chodzi tylko o tę światową klasę. Przypomnijcie sobie swoje pierwsze spotkanie ze starożytną historią. Czy nie były to właśnie piramidy, sfinksy, tajemnicze świątynie? Czy nie rozpalały waszej wyobraźni, czy nie chcieliście stanąć u ich stóp? Właściwie głupio mi było, że jeszcze ich nie widziałam.
I cóż to będzie za lekcja historii dla Marysi! Mumie, stare grobowce, faraonowie, Nefretete – do takich lekcji nie trzeba nawet namawiać.
Jest cudowna natura – Nil, pustynia, oazy. To nam wystarcza. To nasze ulubione krajobrazy. Tylko wulkanu brakuje do pełni szczęścia, ale jest przecież pełna wulkanicznych wzgórz Czarna Pustynia. No i prawie byśmy zapomnieli – Morze Czerwone, jedne z najlepszych na świecie miejsc do snorklowania.
Jest arabska kultura, pyszna kuchnia, niesamowita kawa. Wszystko co lubimy, a jednak bywaliśmy na w tych rejonach świata tylko na krótko. I zdecydowanie za mało. Arabska wiosna i wydarzenia, jakie nastąpiły po niej utrudniły wyjazdy, a myśl o zamieszkaniu tutaj praktycznie przekreśliły. Sytuacja geopolityczna zmienia się tak gwałtownie i w tak niebezpiecznych kierunkach, że trzeba kosztować tego świata póki można, póki istnieje i jest dla nas osiągalny. A aby naprawdę zakosztować, trzeba przynajmniej przezimować. Analiza tematu bezpieczeństwa przeszła test pozytywnie. Do tego jest całkiem blisko, bilety lotnicze są dostępne i tanie. Nie ma na co czekać. Przyszedł czas na Egipt.
Po tych rozważaniach ruszyliśmy do poszukiwania domu. Ależ my to lubimy! Gdzie by tu? Jakie warunki są dostępne? Kair skreśliliśmy – za dużo, za głośno, względy bezpieczeństwa. Aleksandria – brzmi dobrze, ale trudno było znaleźć odpowiedni dom, w odpowiedniej cenie. Dlaczego nie zanurzyć się w głąb Afryki? Sunęliśmy palcem wzdłuż Nilu… Luksor? Zabrzmiało doskonale. Wybór domów i mieszkań całkiem spory. Leży nad wielką rzeką, na skraju pustyni, otoczony jest największymi zabytkami starożytnego Egiptu. Znaleźliśmy swoją egipską miejscówkę :).
Gdy dotarliśmy na miejsce tylko utwierdziliśmy się w wyborze. Nasz mały, biały domek, w którym wynajęliśmy mieszkanie leży nad samym Nilem. Na zachodnim wybrzeżu miasta. Że spokojnie to mało powiedziane, tu jest wiejsko zdecydowanie. Zasiadając na dachu na zdezelowanej kanapie patrzymy na żagle feluk płynących po Nilu, rozświetloną luksorską świątynię, wieże meczetów i kościołów, zaś z drugiej strony na masywne góry, kryjące groby faraonów. Dookoła nas pasą się osły, wielbłądy, krowy, sąsiad ujeżdża konie na brzegu rzeki. Marysia schodzi na dół, by pogłaskać zwierzaki i kupić słodycze w sklepiku przy drodze. Żadnych obaw. Po pierwszym spacerze wszyscy już ją tutaj znają.
Ale Arabowie wcale nie muszą cię znać, by zaprosić do domu na herbatę, przedstawić całą swoją rodzinę i zaprezentować domową trzodę. Słyną z gościnności i nie da się jej zaprzeczyć. Wyszliśmy z domu na pierwszy spacer z ambitnym zamiarem poznania okolicy. Uszliśmy zaledwie 100 metrów. Nasz Nubijski sąsiad był pierwszym, który zaprezentował gościnne zwyczaje Egipcjan. Weszliśmy na chwilę, zostaliśmy na obiad. Nubijczyków dookoła nas jest najwięcej. Żyją skromnie, nawet biednie, uprawiają rolę i odbudowują swoje życie po ucieczce z południa kraju, gdzie ich ziemie zalała wielka tama Nasera wybudowana w latach 50. Są naszymi najbliższymi sąsiadami. Od nich kupujemy pyszny nubijski chleb na śniadanie. Do nich Marysia wpada, by spotkać się z dzieciakami albo pojeździć na ośle. Oto nasz świat na najbliższe dwa miesiące… Czy nas do siebie przekona?
Komentarze