O Tirta Ganga można by wspomnieć w dwóch zdaniach: pojedźcie i zobaczcie, to piękny wodny pałac. Ale można pojechać i przeżyć to zupełnie inaczej.
Tirta Ganga leży 15 km od Amedu. Od Ubudu jest już znacznie dalej, choć najczęściej stąd przyjeżdżają wycieczki. Autokarami, busami, obchodzą ogród, robią zdjęcia i jadą dalej, zapewne do Besakih. My dotarliśmy tutaj z Amedu na skuterach. 30 minut piękną krętą drogą po wzgórzach i wśród pól ryżowych. Doliczyć trzeba jeszcze 30 minut na przeczekanie deszczu. Kiedy dotarliśmy na miejsce parkingi były już puste. Spojrzeliśmy na zegarek — późne popołudnie. Spojrzeliśmy w niebo — mrocznie. Spojrzeliśmy w stronę wejścia — ciągle wpuszczają. Więc idziemy!
Tirta Ganga to magiczne miejsce. Gdy zamieszkamy w Amedzie będziemy tu częstymi gośćmi.
Wchodzących witają zieleń i dziesiątki kamiennych postaci. No i woda. Szum wody. Rozległe tafle wody. Światło odbijające się w wodzie. Woda tryskająca z fontann. Woda lejąca się z paszczy kamiennych smoków. Jest wszędzie. Wyrasta z niej zieleń, wynurzają się bóstwa, demony, potwory i kamienne ścieżki, niczym wodne lilie. I nie jest to zwykła woda, a święta woda z Gangesu (tirta – święta woda, ganga – Ganges). Służy do religijnych ceremonii, nawadniania okolicznych pól oraz do… kąpieli.
Dokładnie tak. W jednym z basenów można się wykąpać, czego nie omieszkaliśmy zrobić. W labiryncie ścieżek odszukaliśmy wejście i bez zbędnego kręcenia nosem dołączyliśmy do rozbrykanych dzieciaków i starszego małżeństwa, którzy nie robili sobie nic z nadciągających ciemnych chmur. Woda lodowata! Stopy podgryzają rybki. Zaczyna padać. Gdzieś tam na horyzoncie chmury rozwiewają się i mamy wrażenie, że Tirta Ganga to jedyne miejsce, gdzie jeszcze pada. Chwilę potem na niebie pojawia się wielka tęcza. I kiedy wreszcie deszcz ustaje, a niebo robi się błękitne, słońce zaczyna się czerwienić i ucieka za horyzont. Zapada zmrok. Kamienne postaci nabierają jeszcze bardziej diabolicznego wymiaru.
Wstęp 10 000 rupii. Dodatkowo 10 000 by wykąpać się w basenach. Polecamy wizytę popołudniu, kiedy jest mniej upalnie, światło pięknie oświetla wodę, a gości niewielu. W okolicy jest sporo hotelików, warto rozważyć zostanie na noc.
Tirta Ganga to wbrew pozorom „młody” pałac. Został zbudowany w 1948 roku przez ostatniego króla Karangasem. Jego projekt odzwierciedla balijską koncepcję kosmosu. Jest zbudowany na trzech tarasach, z których najwyższy poświęcony jest bogom (tu rośnie drzewo, spod którego tryska święte źródło), środkowy ludziom (tu można się kąpać i podziwiać rzeźby ludzi, bogów i demonów osadzone na powierzchni wody), zaś najniższy demonom. Dalej są już tylko pola ryżowe. Przechadzamy się jeszcze po zakamarkach pałacu. Wychodzimy już w ciemnościach i siadamy w przydrożnym warungu. Wykąpani w lodowatej wodzie czujemy się wyjątkowo rześko. A może to ta święta woda?
Komentarze