To była miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze objawy uczucia pojawiły się jeszcze w drodze, pięknie wijącej się wzdłuż wybrzeża. Po lewej stronie ocean, po prawej majestatyczny wulkan Agung. Gdy skręciliśmy w stronę Amedu znaleźliśmy się na koślawej ścieżce wśród klimatycznych domków, guesthousów i warungów. Za nimi pola ryżowe, nad nimi skaliste góry, pod nimi rafy koralowe, a w tle wulkany.

Od razu pomyśleliśmy, że następnym razem zamieszkamy właśnie tutaj. W Amedzie, na wschodnim cyplu Bali, trochę na uboczu głównych szlaków turystycznych. Z jakichś przyczyn Amed jest średnio popularny wśród turystów, co oznacza święty spokój i ciszę. Choć infrastruktura niczego sobie. Niby jedna droga, a wije się przez dobrych 15 km, zahaczając o kolejne rybackie wioski. Najpierw wiedzie wzdłuż piaszczystych plaż (oczywiście wulkanicznych), potem wspina się na skaliste wzgórza, czasami ponownie zjeżdżając do wybrzeża i znowu pnie się w górę. A po drodze hotele i hoteliki, na plaży lub na skarpach, ukryte w pięknych zakątkach, z cudownymi widokami. Leżąc pod bungalowem można gapić się w majaczący na horyzoncie szczyt Rinjani na Lomboku lub wpatrywać się w ocean i czekać, aż delfiny wyskoczą ponad powierzchnię. To na wypadek, gdyby ktoś znudził się już widokiem Agunga. Ja tam mogłam wpatrywać się w niego w nieskończoność i co świt obserwować, jak wschód słońca opala jego czubek. Tymczasem większość ludzi wpada tu tylko na jedną noc, by przeczekać na poranną łódź na Gili Gili. I nie wiedzą, co tracą…

Od razu pomyśleliśmy, że następnym razem zamieszkamy właśnie tutaj. W Amedzie, na wschodnim cyplu Bali.

Oprócz spokoju i cudownych okoliczności przyrody Amed oferuje świetne miejsca do nurkowania i snorkelowania. Po Menjangan to naszym zdaniem najlepsza baza na Bali. Może rafy nie są aż tak wybujałe, ale wszystkie są osiągalne z wybrzeża, a to duża zaleta. Zamiast wynajmowania łodzi wystarczy wstać rano, podreptać do plaży i dać nura pod wodę. Mając motor można swobodnie krążyć po okolicy i testować wszystkie zatoczki, zaczynając od Jemeluk. Praktycznie każda kolejna nadaje się do snorkelowania, a najciekawsze miejsca oznaczono boją. Plaża w Jemeluk jest najbliższa centrum Amedu i najwięcej ludzi tu przystaje. Wokół jest też największa koncentracja warungów, guesthousów i francuskich dive shopów. Rafa jest dosyć rozległa i ładna, można jej poświęcić dobrych kilka godzin. Dalej jest Lipah — jedna z urokliwszych zatoczek, bardzo kameralna i przyjemna. Sławna w okolicy jest Banyuning tutaj zatopiony jest wrak małego japońskiego statku, niecałe 2 m pod powierzchnią, a więc osiągalny dla snorkelujących. Jest też Bunutan, Selang i kilka innych. A wszystkie tutejsze plaże mają jeszcze jedną istotną cechę – są czyste! Mało turystów i duża świadomość lokalnej społeczności robią swoje. Prowadzi się tu wiele kampanii walczących z niszczeniem raf i zaśmiecaniem okolicy. Jeszcze jedna ważna cecha tutejszych wód — bywają silne prądy, zwłaszcza gdy trafić na wietrzny dzień. Najlepiej wypływać rano i koniecznie z płetwami. Nic niebezpiecznego, pływaliśmy przecież z Marysią, jednak zdarzało nam się zdziwić zobaczywszy, gdzie wynurzyliśmy się z wody. 

Dla amatorów nurkowania cennym miejscem będzie Tulamben. To mała rybacka wioska oddalona od Amedu o 30 km. Słynie z leżącego na dnie wraku amerykańskiego statku zatopionego przez Japończyków podczas II wojny światowej. Wrak jest już porośnięty rafami i „żyje” własnym życiem. 

Ale Amed to nie tylko rafy i piękne widoki. Można tu zrobić bazę wypadową do eksplorowania wschodniej części Bali. Że niby co tu eksplorować? W pobliżu jest piękna usytuowana na wzgórzach świątynia Pura Lempuyang Luhur, zazwyczaj spowita mgłą i serwująca piękne widoki na okoliczne wulkany. Całkiem niedaleko znajdziecie pałac wodny Tirta Gangga, którego pomijać nie powinniście. Amed jest też świetną bazą wypadową na najbliższe wulkany, zwłaszcza na Agung. W każdym warungu i hotelu znajdziecie przewodnika na szczyt. Pod warunkiem, że przybyliście w porze suchej. Nam niestety nie było dane zdobyć Agunga i jest to poważny powód, by tu wrócić. W zasięgu jednodniowej wycieczki jest także przesławna świątynia matka Pura Besakih. A poza tym balijski klasyk – góry, pola ryżowa, kręte drogi, piękne widoki, zachody słońca. Komuś trzeba więcej?