To już trzeci rok, kiedy nie ma nas w Polsce na Święta. Czy ubolewamy nad tym? Po chwili zastanowienia, szybkiego przeliczenia za i przeciw, stwierdzamy, że jednak nie.
W tym roku wyjechaliśmy zimować dosyć późno i musnęliśmy Świątecznej atmosfery. Niestety w tym mniej subtelnym wydaniu — wielkich choinek pod centrami handlowymi, Mikołajów w każdej reklamie, naganiania do świątecznego kupowania, sprzątania i stawania na głowie. Pomyśleliśmy co będzie dalej i z ulgą zostawiliśmy tę świąteczną nagonkę za sobą. Oczywiście jest jeszcze druga strona medalu — radość Marysi ze świeżej choinki, pieczenie pierników, wizyty u przyjaciół, spotkania z dziadkami, no i kapusta z grzybami oraz zupa z karpia. Cóż, my zaspokoimy Świąteczne potrzeby tuńczykiem w grilla, imbirowym ciasteczkiem i długimi seansami przed Skaye’pem. Choć wiadomo, że drogich dziadków nie zaspokoi nawet cały dzień patrzenia na nas w komputerze.
W tropikach Świąt nie ma. Nie ma Świąt, jakie znacie, z atrybutami, jakie zdają się być niezbędne.
Pewnie wielu z Was za żadne skarby nie zamieniło by Świąt na Nepal, Bangkok, czy Sri Lankę. Jeśli do nich należycie i ponad wszystko cenicie sobie przywiązanie do tradycji, zostańcie w tym czasie w domu. Bo w tropikach Świąt nie ma. Nie ma Świąt, jakie znacie, z atrybutami, jakie zdają się być niezbędne. Pomijając palmy i żar lejcy się z nieba, brakuje Mikołajów, choinek i świątecznych światełek. W jednym sklepie w naszym miasteczku każą biednym pracownikom nosić mikołajowe czapki. Wygląda to nie na miejscu. Ach, no i puszczają „White Christmas”, co mnie niemal rozbraja.
Myślę jednak, że w takich momentach warto zadać sobie pytanie, czym są dla nas Święta? Bo chyba nie tym, co wymieniłam powyżej? Światełkiem, mikołajkiem, makówką, choinką… Albo przynajmniej nie tylko tym. Bo jeśli bez tego Świąt nie uznajecie, nie przyjeżdżajcie tutaj na Święta. Jeśli jednak Święta to dla was czas odpoczynku i bycia z rodziną, zbierzcie wszystkich i kupujcie bilet. A jeśli należycie do tych, którzy przed Świętami uciekają, już dawno powinniście tutaj siedzieć.
Do której grupy my należymy? Chyba jesteśmy gdzieś między drugą i trzecią. Robimy sobie swoje własne Święta. Wczesnym rankiem w Wigilię uciekliśmy na wschód wyspy, szukając ustronnej plaży na spędzenie Wigilii. Następnego ranka pojechaliśmy dalej na wschód, gdzie czekał na nas nasz rodzinny prezent pod choinkę – safari w Rezerwacie Yala.
A Świąteczne atrybuty jak najbardziej. W tropikalnym stylu oczywiście. Długo rozmyślałyśmy z Marysią nad kwestią choinki. Kręciłyśmy się w poszukiwaniu odpowiednich palmowych gałęzi, drewnianych konstrukcji, aż wreszcie Eureka! Leżąc w łóżku ukryte pod moskitierą znalazłyśmy idealną choinkową konstrukcję. Co o niej myślicie?
Życzymy Wam gorących Świąt, bez względu na temperaturę za oknem!
Komentarze