Gdy zaczniemy wczytywać się w opisy tego, co może się przydarzyć podczas morskiej kąpieli, odechce się wchodzenia do wody. Podobnie jest z czytaniem o katastrofach lotniczych przed lotem, czy o chorobach, które u siebie podejrzewamy. To jednak nie znaczy, że nie należy czytać! Po prostu zachowajmy zdrowy rozsądek. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, lecz na inne będziemy mieli wpływ, jeśli je lepiej poznamy i zrozumiemy. Zaś oceany są siedliskiem wielu pięknych, ale także wielu potencjalnie niebezpiecznych stworzeń. I o nich warto wiedzieć.
Po pierwsze, niemal wszystkie groźne stworzenia bywają groźne wtedy, kiedy poczują się zagrożone naszym ekspansywnym zachowaniem i bezpośrednim kontaktem, np. kiedy na nie nadepniemy lub spróbujemy ich dotknąć. Dlatego przed wejściem do wody warto zaopatrzyć się w „buty rafowe” – wykonane z neoprenu lub podobnego tworzywa, na gumowej podeszwie, lekkie i elastyczne.
- Zabezpieczą stopy przed skaleczeniami o ostre skały, kamienie, fragmenty muszli, koralowce.
- Zmniejszają ryzyko wniknięcia w stopę kolca jeżowca, oparzenia przez „ogniste koralowce” (Millepora) lub inne parzące organizmy, jak ukwiały czy wieloszczety.
Jeśli nie mamy takich butów, a dopadnie nas nagła i nieopanowana potrzeba wejścia do oceanu, zwykle trampki spełnią tę rolę.
Niemal wszystkie groźne stworzenia bywają groźne wtedy, kiedy poczują się zagrożone.
Przydadzą się też rękawiczki, choć kolejna złota zasada brzmi: NIE DOTYKAĆ! Kamień nie zawsze bywa kamieniem, a atrakcyjnie wyglądająca muszelka może kryć ślimaka, który wyrządzi nam krzywdę, a nawet może doprowadzić do śmierci. Zwykłe skaleczenia koralowcem goją się wyjątkowo paskudnie. Bywa jeszcze gorzej, gdy trafi się na „ogniste koralowce” lub gdy skóra zetknie się z ukwiałami i innymi parzydełkowcami. Spotkania takie są bardzo bolesne, zaś blizny mogą goić się wyjątkowo długo.
W oceanie nawet niepozorne stworzenia mogą być niebezpieczne. Ot choćby malutka kilkucentymetrowa pacyficzna ośmiornica błękitna (Hapalochlaena maculosa). Pięknie ubarwiona w jaskrawo niebieskie kółka. To maleństwo wytwarza bardzo silną neurotoksynę, w ilości wystarczającej do uśmiercenia dwudziestu ludzi. Co gorsza, samo ukłucie jest podobno bezbolesne. Uwaga na jaskrawo ubarwione stworzenia – żywe kolory to często sygnał ostrzegawczy. U tej ośmiorniczki kółka robią się jaskrawe, kiedy zwierzę czuje się zagrożone.
Niektóre gatunki ślimaków z rodziny stożków (Coniade) również bywają śmiertelnie jadowite (a jadowite są wszystkie ślimaki z tej rodziny). Polują przy pomocy żądła, które wystrzeliwują jak harpun. Silny jad błyskawicznie paraliżuje zdobycz – zazwyczaj niewielkie ryby, ale jeśli śliczna muszelka znajdzie się w czyjejś dłoni… Wzięcie jej do ręki bez wcześniejszego upewnienia się, że jest pusta, to stanowczo zły pomysł. Na szczęście większość stożków za dnia pozostaje w ukryciu i na żer wychodzi nocą, zatem prawdopodobieństwo spotkania ich w czasie zabaw na plaży jest niewielkie.
W oceanie nawet niepozorne stworzenia mogą być niebezpieczne.
Na plaży można też znaleźć na pozór niewinnie i niegroźnie stworzenia, które nawet martwe stanowią zagrożenie dla ciekawskich. Taki żeglarz portugalski (Physalia physalis) rurkopław, który wygląda jak balonik z żagielkiem, mieniący się odcieniami niebieskiego i fioletu, może boleśnie poparzyć. Nieświadome osoby, a zwłaszcza dzieci, często ulegają jego urokowi. Parzydełkowce to także meduzy, a niektóre ich gatunki bywają wyjątkowo niebezpieczne. Najgorsza z nich to słusznie owiana złą sławą osa morska (Chironex fleckeri). Nazywana też kostko-meduzą, z powodu lekko kwadratowego kształtu. To jedno z najbardziej jadowitych zwierząt występujących w naturze. Spotyka się ją w ciepłych rejonach Pacyfiku. Stanowi poważne zagrożenie u wybrzeży Australii, gdzie sezonowo zamyka się plaże i zakazuje kąpieli. Co gorsza, nawet oderwany (np. podczas sztormu) drobny fragment kilkumetrowych czułków, stanowi zagrożenie. Co jeszcze gorsze, czułki jej są w wodzie praktycznie niewidoczne.
Również niektóre gatunki ryb mogą być dla nas groźne. Każdy pomyśli teraz o rekinie, ale jego wcale nie tak łatwo spotkać. Większość ryb boi się nas i odpływa, jednak są i takie, które nie okazują strachu przed człowiekiem. Piękne pierzaste skrzydlice (Pterois volitans) w obfitości występujące na rafach. Posiadają kolce jadowe, jednak nie niepokojone są niegroźne i nieagresywne. Poza tym są doskonale widoczne, wręcz przykuwają uwagę. Gorzej z maskującymi się drapieżnikami np. bliskimi krewnymi skrzydlic – skorpenami (Scorpaena scrofa). Te ryby lubią zagrzebywać się w piachu i nieruchomo czatować na ofiarę, która za bardzo się do nich zbliży – wtedy błyskawicznie atakują. Niestety nie boją się ludzi. W grzbietowej płetwie ukrywają kolec jadowy, a przypadkowe nadepnięcie na niego może być przykre w skutkach.
Podobnie ma się rzecz ze szkaradnicą (Synanceia verrucosa), czyli rybą kamieniem. Trudna do wypatrzenia, wygląda niczym obrośnięty glonami kamień. Tymczasem jest bardzo niebezpieczna, a stąpnięcie na nią może skończyć się nawet śmiercią. Uwaga, bo kolec dużej szkaradnicy potrafi przebić podeszwę buta. Co gorsza, ryba ta często występuje na płyciznach.
Na czas kąpieli, czy snorklowania dobrze zdjąć błyszczące ozdoby. Błyski mogą sprowokować niektóre gatunki drapieżnych ryb do ataku. Odnotowano przypadki ataków barakud zaintrygowanych biżuterią i błyszczącymi przedmiotami.
Warto też zwracać uwagę na zachowanie ryb. Niektóre, zwłaszcza w okresie godowym, potrafią przejawiać zachowania terytorialne i próbować odpędzać blisko podpływających ciekawskich. Nawet maleńkie błazenki (Amphiprioninae) próbują odpędzać nurków, którzy za bardzo zbliżą się do ukwiałów, z którymi błazenki żyją w symbiozie.
Należy też zachować bezpieczny dystans jeśli zauważymy płaszczki ogończe (Dasyatidae), leżące na dnie i często zakopane w piasku, przez co trudno je dostrzec. Posiadają kolce u nasady ogona i zaskoczone lub zagrożone potrafią być niebezpieczne. Najbardziej znaną ofiarą kolca ogończy jest Steve Irvin, znany z programu „Łowca krokodyli”. Podczas kręcenia zdjęć do jednego z odcinków swojego programu został uderzony ogonem płaszczki. Kolec fatalnie trafił w serce.
W ocenie i w morzach nie tylko na zwierzęta należy zwracać uwagę, ale także na ukształtowanie linii brzegowej i występowanie prądów.
W ocenie i w morzach nie tylko na zwierzęta należy zwracać uwagę, ale także na ukształtowanie linii brzegowej i występowanie prądów. Mogą być bardzo niebezpieczne nawet dla dobrze pływających osób. Najbezpieczniej jest pływać w płytkich lagunach i nie wypływać poza zewnętrzną stronę rafy, w stronę otwartego morza. Trzeba też pamiętać o pływach. Nagłe podniesienie się poziomu wody może nam odciąć drogę powrotną, zaś jej obniżenie się może nas narazić na skaleczenie się o rafy.
Co robić w przypadkach zranienia?
- Przemyć ranę słodką wodą, co zmniejszy wywołany solą ból.
- Postępować analogicznie jak przypadku zranień „lądowych”.
- W przypadku „oparzeń” czy lekkich użądleń pierwsza pomoc to okład z soku z cytryny lub octu. Wiele biologicznych toksyn rozkłada się też w wysokich temperaturach, więc ulgę przynosi przyłożenie gorącego kompresu, moczenie lub trzymanie ukąszonego miejsca pod strumieniem tak gorącej wody, jaką jesteśmy w stanie wytrzymać.
- Kiedy nie wiemy co spowodowało uraz lub w przypadku pogarszającego się samopoczucia (objawy mogą być różne i zależne od zwierzęcia, ilości jadu, odporności danej osoby) należy poszukać pomocy lekarskiej.
- W przypadku pokłucia przez kolce jeżowca, również lepiej poszukać fachowej pomocy. Próby samodzielnego usuwania kolców w niewprawny sposób mogą jedynie pogorszyć sprawę, bo wapienne kolce jeżowców łatwo się kruszą.
Mam nadzieję, że przeczytaniu tego tekstu nie zniechęcicie się do wchodzenia do wody. Pamiętajcie, zdrowy rozsądek najważniejszy, a pamiętając o pewnych zasadach, nie powinno się wam przytrafić nic gorszego niż otarcie, czy zadrapanie.
Tekst oraz wybrane zdjęcia: Jacek Spychalski.
Komentarze