„Pozdrawiamy cię Nilu, który wynurzasz się z ziemi, który przybywasz, by dać życie”. To mający 4000 lat hymn na cześć rzeki. Od tamtej pory niewiele się zmieniło – Nil nadal jest życiodajnym źródłem dla 90 milionów Egipcjan. Nawadnia pola, użyźnia glebę, jego muł służy do budowy domów, jego nurt pozwala przemieszczać się wzdłuż kraju. Czy Egipt zostałby starożytną potęgą bez Nilu?

Nie tak planowaliśmy, ale wyszło na to, że przyjechaliśmy do Asuanu, by gapić się na Nil.

Największa rzeka Afryki potrafi być niezwykle dramatyczna i piękna. Tak piękna, że trudno oczy oderwać. Porozdzierana dziesiątkami wysp i wysepek, otoczona malowniczymi wzgórzami i spiętrzonymi skałami. Nie tak planowaliśmy, ale wyszło na to, że przyjechaliśmy do Asuanu, by gapić się na Nil. To tutaj zaczyna się pierwsza katarakta. To tutaj Agata Christie pisała „Śmierć na Nilu”. To tutaj pomyśleliśmy, że może wybór Luksoru na miejsce zimowego domu był błędem. Mogliśmy zamieszkać na wyspie. Mogliśmy schodzić rano do rzeki, by się wykąpać. Mogliśmy pływać felukami i odnajdywać wysepki, zamieszkane tylko przez dziką zwierzynę. Co wieczór podziwiać zachody słońca z okolicznych wzgórz, które zdają się stać tutaj tylko po to, by lepiej ogarnąć wzrokiem Nil.

Katarakta zdziałała cuda, zaś reszty dokonali ludzie. Zbudowali tamy, uformowali jeziora. Choć nie taki mieli cel, uczynili to miejsce jeszcze bardziej malowniczym. Gdy spojrzeć za XIX-wieczną brytyjską tamę, widać małe wysepki, a na nich świątynie. Bajkowo, zwłaszcza rankiem, gdy mgły się unoszą. Gdy spojrzeć ponad Wysoką Tamę z lat 60., widać jezioro Nassera. Jeden z największych sztucznych zbiorników na świecie. Wody Nilu aż po horyzont, niczym morze. Oaza spokoju, źródło życiodajnej wody i energia dla całego kraju. Ale też dramat 100 000 przesiedlonych Nubijczyków.

Wycieczka feluką 40 LE / godzina.
Wynajęcie łodzi motorowej 40 LE 3 godzinna wycieczka wokół wysepek, z wizytą w wiosce nubijskiej.
Kąpiel w Nilu bezpłatna.

Nil można podziwiać z góry. Najlepiej z okolicznych wzgórz, przy okazji zwiedzając groby nubijskich książąt, mauzoleum Agi Chana, koptyjski klasztor św. Szymona lub czekając na zachód słońca w parku na skale. Ale Nilu trzeba też dotknąć. Najlepiej, płynąc feluką na pełnych żaglach. Wzbranialiśmy się przed felukami w Luksorze, chyba z powodu nachalności ich właścicieli, jednak tutaj była to pierwsza myśl, gdy tylko spojrzeliśmy na rzekę. Rejs tą tradycyjną egipską żaglówką długo się wspomina i chce się więcej. Rejs w stronę zachodzącego słońca rozpala tylko wyobraźnię, jakby to było zrobić spływ do samego Luksoru. Gdyby mieć kilka dni i więcej gotówki, bo odpowiedniego kapitana chyba znaleźliśmy. Kontakt do Abdela, starszego wyjadacza Nilu i niezwykle ciekawego rozmówcę, zachowamy na przyszłość, bo czujemy, że może się jeszcze przydać. Można też łodzią motorową. Dopływa dalej, szybciej i w miejsca, z którymi żaglówka nie radzi sobie z powodu prądu rzeki, może też zabrać większą ekipę, co oznaczać może małą imprezkę. Warto też poszukać wypożyczalni kajaków. Nie zrobiliśmy tego, ale widzieliśmy rzadkie przypadki amatorów tego sportu i w Asuanie i w Luksorze. A jeśli marzyłby wam się jeszcze bliższy kontakt z rzeką, zapraszamy do kąpieli. Wszędzie znajdzie się jakaś piaszczysta plaża, my jednak polecamy ustronne dzikie miejsca wśród skał. Pomijając mało przyjemne muliste dno, woda jest niezwykle przejrzysta i orzeźwiająca.

Warto do Asuanu przyjechać dla Nilu właśnie. Choć znaleźliśmy jeszcze kilka powodów.