Podróżować trzeba, kiedy tylko się da. A jeśli komu zależy, to da się o każdej porze. Nam na ten przykład zależy, by jeździć jesienią i zimą. Lato i wiosnę lubimy spędzać w mieście.
Ech, nosi nas gdy za długo siedzimy w domu. Ale latem jakoś mniej. Dni dłuższe, a czas mija szybciej. Dzieje się, pogoda nastraja, ulice zamieniają się w plaże. Więc siedzimy w mieście, oglądamy kino w plenerze, uprawiamy rower, palimy grilla, delektujemy się długimi dniami, ciepłymi deszczami, pustymi ulicami (bo wszystkich wywiało na wakacje). Dla przyzwoitości robimy krótkie wypady. Na letnie festiwale, na rodzinne safari, na ogródki działkowe i w zapomniane części miasta.
Nosi nas gdy za długo siedzimy w domu. Ale latem jakoś mniej.
Marysia ma okazję, by porozpieszczać ukochanych dziadków. Pakuje plecaczek i wyjeżdża na wieś śląską, potem łódzką, potem znowu śląską. A my korzystamy z wolności. Czasem Mary wpada do domu, by nas odwiedzić. Wtedy jedziemy gdzieś razem, a w drodze powrotnej… podrzucamy ją do babci. Smutno nam bez niej, ale kiedy widzimy jej radość, gdy rano wprost z łóżka wybiega boso na trawę. Cóż, każdy wiek i każda pora roku mają swoje prawa.
Wiem, wiem, za kilka lat Mary pójdzie do szkoły i przestaniemy wywracać porządek świata do góry nogami. Zaczniemy jeździć na wakacje podczas wakacji. Już nikt nie będzie wzdychał z zazdrością, kiedy podczas jesiennej zamieci my będziemy pakować plecaki. Tak mówią życzliwi. Za kilka lat zobaczymy, czy mają rację.
Oprócz szkoły malutka, jest jeszcze praca rodziców. Przyznaję, że trzeba porządnej gimnastyki, by wyjazdowy kalendarz dobrze zorganizować. Plan urlopowy powstaje na długo do przodu. Trzeba też mieć szefa, który zrozumie tę naszą słabość. W tym miejscu pozdrawiam wszystkich byłych szefów, do których miałam wyjątkowe szczęście.
Ale jest też lepsze rozwiązanie – samemu być sobie szefem. A w tej kategorii jest absolutnie zwycięskie rozwiązanie – być sobie samemu szefem w pracy, którą można wykonywać w każdym miejscu świata. Dla kochających podróże nie ma lepszego rozwiązania. Do tego ideału dążymy.
Ale wracając do lata za oknem… Przebieramy palcem po mapie planując jesienne wyjazdy, a przed nami dwa miesiące podróżniczej posuchy. To doskonały moment, by powspominać podróże odbyte przed „erą bloga”. Na życzenie niektórych z Was – zapraszamy do birmańskiej retrospekcji w kilku odcinkach.
Komentarze