Honduraskie Karaiby to dość długie wybrzeże oraz kilka wysp. Można znaleźć ciekawe miejscówki w okolicach Tela, La Ceiba, Trujillo lub uciec na wyspy Bahia. I tak właśnie zrobiliśmy, ale zamiast rodzinnego Roatanu, czy odludnej Guanaja, wybraliśmy Utilę.

Czekając na łódź, żegnaliśmy tych, co zdecydowali się popłynąć na Roatan. I absolutnie nie żałowaliśmy swojego wyboru – duże mamy, duże gromadki dzieci, duże walizki i dużo fleszy. Wszyscy umalowani, uczesani i odprasowani, w końcu jadą na urlop. Za to nasz mały katamaran wypełnił się umęczonymi nocną podróżą backpakersami i ich zakurzonymi plecakami.

Utila jest dużo mniejsza i bardziej kameralna niż Roatan. Uchodzi też za znacznie tańszą i bardziej „wyluzowaną”. Po głównej drodze jedynego na wyspie miasteczka (tylko mała część wyspy jest zamieszkana) jeżdżą jedynie rowery, skutery, quady i meleksy. Wzdłuż niej znajdują się wszelkiej maści hotele i hoteliki. Często nad samym morzem, jednak brakuje tu bungalowów na plaży.

Na Utili w ogóle nie ma plaży. Z punktu widzenia dzieci jest to największy feler wyspy, bo bardzo to utrudnia pluskanie się i moczenie tyłka przez cały dzień. Do wody schodzi się z pomostów wychodzących w głąb morza. Idealnie dla snorklujących – wystarczy kilka kroków, by znaleźć się wśród raf. Jednak malutek sobie tutaj nie przysiądzie, by zbudować zamek. Zostaje tylko moczenie pupy na rękach taty i nauka pływania. Żeby być szczerym, to właściwie są trzy plaże. Albo raczej „plaże”. Publiczna – śmiechu warta, malutka i betonowa. Dwie płatne – żaden egzotyczny raj, ale są palmy, piach, leżaki, fale. Choć to nie ten piach co w Sopocie. Zamek trudno ulepić. Za to można tu pogadać z papugami.

 Dobrym rozwiązaniem jest wynajęcie łodzi i popłynięcie na którąś z dzikich malutkich wysp w pobliżu. Trzeba spakować jedzenie, wodę i olejek. Spędza się tam cały dzień w cieniu kilku palm, przesiadując w turkusowej wodzie i snorklując w bajkowych rafach.

Rafy koralowe… To niewątpliwie jedna z głównych atrakcji Utili. Wyjątkowo barwne, bogate i rozległe. Dobrze widoczne w tej przeźroczystej wodzie i ostrym słońcu. Spora ich część leży płytko, niemal na wyciągnięcie ręki. Łatwo zderzyć się z ławicą połyskujących kolorowych ryb, a barakudy przepływają koło nosa. Jednak te atrakcje są już dla nieco starszych malutków.