Orzesznica i Mrówkojad – cóż to za bohaterowie! I ten genialny tekst – wirtuozeria słowa! Połyka się go jak najlepszy deser, z wypiekami na twarzy i uśmiechem na ustach. Jeśli lubicie delektować się słowami, zrozumiecie to od razu. Jedyną rozterką było, czy Marysia to również rozumie? Czy też cieszy się tymi słowami? Czy łapie w lot drugie dno opowieści? Być może jeszcze nie, nie bez moje pomocy. Ale cóż z tego? Czy dziecko nie może podróżować tylko dlatego, że jest za małe, by wszystko zrozumieć i zapamiętać?

Tu jestem ja, więc tu jest tu. A jak jestem tam, to tam jest tu. Okidoki?

Mrówkojad i Orzesznica to para przyjaciół. Takich na dobre i na złe, choć bywa, że mają siebie dosyć. Ale przecież na tym polega przyjaźń – trzeba umieć akceptować swoje wady, jednocześnie doceniać zalety i inność przyjaciela. Zaś bohaterowie książki Olsson są od siebie tak różni, jak tylko jest to możliwe. Mrówkojad to prostolinijny zwierz, a główkowanie to nie jego domena. Nie lubi zbyt wielu pytań, zwłaszcza tych, zadawanych przez Orzesznicę, od których boli go głowa. Orzesznica zaś wręcz przeciwnie. Lubi rozmyślać. W szczególności rozmyślać. Ich przygody są zabawne i pełnym filozoficznych przemyśleń. W szczególności, gdy przyłącza się do nich karłowaty Słoń, który nie stroni od przewrotnych stwierdzeń. Słoń o imieniu Arne, choć to bez znaczenia, bo przecież on sam to coś więcej niż imię. Przy tej dwójce Mrówkojad często się zastanawia, czy w jego mózgu nie brak czegoś ważnego. Czegoś, co pomogłoby mu zrozumieć.

Taka to nietuzinkowa trójka zwierzaków. Wszyscy razem udowadniają, że podróżować można na wiele sposobów, że poznawanie świata to najciekawsza z przygód, a otwartość na świat i innych to najlepsza umiejętność. Ale od początku…

Mrówkojad ma kryzys. Świat wokół wydaje mu się brzydki, ponury i przygnębiający. Kiedy Orzesznica uświadamia mu, że świat to nie tylko ich las, zaś ich las jest niczym wobec różnorodności lasów innych zwierząt, Mrówkojada aż rozbolała głowa. Ale jednocześnie zaiskrzyła w niej myśl, by wyruszyć na poszukiwanie tego pięknego innego świata. Wystarczy przecież spakować kąpielówki, suszarkę i ruszyć w drogę. Ale czy na pewno? Jak zauważa Orzesznica nie powinno się uciekać „od”, ale „do”. Czy Mrówkojad przypadkiem nie chce uciec „od”? Oj i znowu ten ból głowy. Podróżowanie okazało się na tyle skomplikowane, że długonosy zwierzak postanowił z niego zrezygnować na rzecz podróży wewnętrznej. A nie ma lepszej podróży w głąb siebie, niż dobra sztuka. Weźmy na to teatralna.

I tak przewrotnie mamy podróż bez podróży. Jak to w każdej podróży się dzieje, i z tej nasi bohaterowie wrócili bogatsi o nowe doświadczenia i cenną wiedzę. Przede wszystkim na temat siebie samych. Okazało się, że Mrówkojad pisze wiersze, a Arni sprawdza się jako teatralny reżyser.

„Inna podróż” jest książką z podwójnym dnem. Bawi swoim dowcipem i absurdalnością sytuacji, a jednocześnie daje okazję do stawiania filozoficznych pytań. Zabawny język, sympatyczni bohaterowie, ciepło i z humorem pokazane przyjacielskie relacje. A do tego świetne ilustracje Marii Nilsson Thore. Książkę polecamy do wspólnego czytania, bo na pewno będzie wstępem do wielu fascynujących rozmów.

Ja zachwycam się!