Pytacie dlaczego wybraliśmy Nepal, Sri Lankę i Bangkok na nasze zimowe domy? Dlaczego akurat Islandię przejechaliśmy na rowerach? Dlaczego z całej Ameryki wybraliśmy Honduras i Gwatemalę? Co nami kieruje, kiedy wybieramy kierunki podróży?

To wydają się być najważniejsze czynniki:

Marzenia i zachcianki

Wszyscy je mamy, a ich realizowanie to nie grzech. Nasze podróże są właściwie ich wynikiem. I choć wydaje się, że wszelkie wyjazdy przychodzą nam tak łatwo, to każdy z nas ma w głowie swoje podróżnicze marzenie. Zima w Nepalu będzie zrealizowaniem jednego z moich. Ale w głowie siedzi mi jeszcze jedno, siedzi tam i dojrzewa już od kilku lat… To jednak temat na inną rozprawkę.

Okazje

Najczęściej lotnicze. W przypadku krótkich wypadów 80% kierunków wskazują nam spontanicznie kupione tanie bilety. Np. niedawna wizyta w Izraelu i Palestynie. W przypadku dłuższych podróży raczej wyznaczamy sobie kierunek, a potem polujemy na okazje, by się tam jak najtaniej dostać. Trafiają się także okazje towarzyskie. Bliższe znajomości zawarte w drodze często kończą się wzajemnymi odwiedzinami. I tak w pewien sierpniowy weekend znaleźliśmy się w Sankt Petersburgu. Generalnie staramy się wykorzystywać każdą okazję na zrobienie fajnych rzeczy.

Koszty

Blisko związane z punktem wyżej. Ale też trzeba wziąć pod uwagę koszty życia na miejscu i zdarza się, że to one decydują o kierunku podróży. Kiedy postanowiliśmy pojechać do Ameryki Środkowej, dokładny kierunek wskazały nam wyniki analizy „gdzie będzie taniej”. I tak znaleźliśmy się w Gwatemali i Hondurasie.

Zdrowy rozsądek

Może to nierozsądnie, że stawiamy ten punkt na ostatnim miejscu. Ale cóż, tak bywa, że dopiero na 3 tygodnie przed wylotem sprawdzamy, czy na Sri Lance to można siedzieć ciurkiem przez 2 miesiące. Jednak generalnie sprawdzamy. Sprawdzamy np. czy w danym czasie w danym miejscu nie ma monsunu (dlatego ciągle nie dotarliśmy zimą na Indonezję), czy nie ma mocno napiętej sytuacji politycznej, czy dostaniemy wizy itd.

Jak trafiło na tegoroczne wybory? Najpierw wpadliśmy na pomysł, by zamiast robić bazę w jednym miejscu wybrać kilka i pobyt w nich podzielić na 6 miesięcy. Dlaczego? Bo nie mogliśmy się zdecydować, gdzie zrobić tegoroczną bazę. Bo Azja jest duża, a miejsca, które chcieliśmy odwiedzić odległe od siebie. Ale także dlatego, że tak jest ekonomiczniej. W czasie naszego zimowania i tak podróżujemy, więc po co płacić za półroczny wynajem domu w jednym miejscu, skoro przez dużą część czasu jesteśmy poza nim. Wybraliśmy więc miejsca, w których można spokojnie spędzić 2 miesiące. W których będzie co robić i będzie można swobodnie pracować. Wybraliśmy Nepal, bo był moim marzeniem. Wybraliśmy Sri Lankę, bo w Indonezji są w tym czasie monsuny. Wybraliśmy Bangkok, bo,,, nie mieliśmy wyjścia, tam musimy wracać.

Czy Marysia miała coś do gadania? Nie. Ale braliśmy jej potrzeby pod uwagę.