{"id":7190,"date":"2013-12-16T07:08:00","date_gmt":"2013-12-16T07:08:00","guid":{"rendered":"http:\/\/marywplecaku.pl\/2013\/12\/halo-czy-tu-singapur.html"},"modified":"2016-12-10T11:07:35","modified_gmt":"2016-12-10T11:07:35","slug":"halo-czy-tu-singapur","status":"publish","type":"post","link":"http:\/\/marywplecaku.pl\/2013\/12\/halo-czy-tu-singapur.html","title":{"rendered":"Halo!? Czy tu Singapur?"},"content":{"rendered":"
Mia\u0142o by\u0107 miasto blichtru, wysokiego po\u0142ysku, ekstrawaganckiej czysto\u015bci, prowokacyjnych zakaz\u00f3w, nieskazitelnych chodnik\u00f3w, wyrafinowanych rozrywek, nieprzyzwoitego bogactwa. Na to czekali\u015bmy od samego progu. Ale bywa tak, \u017ce legenda przegania rzeczywisto\u015b\u0107.<\/p>\n<\/div>\n
Wysiadamy z metra. Wilgo\u0107 bez lito\u015bci uderza nas w twarz. Okulary paruj\u0105, cho\u0107 s\u0105dzi\u0142am, \u017ce to dzieje tylko zim\u0105 po wej\u015bciu do tramwaju. Mary zaczyna poj\u0119kiwa\u0107. Przybyli\u015bmy na Geylang, gdzie uda\u0142o nam si\u0119 znale\u017a\u0107 w miar\u0119 tani hotel. Ka\u017cdy k\u0105t zastawiony plastikowymi sto\u0142kami czekaj\u0105cymi na go\u015bci ulicznych jad\u0142odajni. Nasz baga\u017c telepie si\u0119 po dziurawym chodniku. Za rogiem wpadamy na chi\u0144czyka, kt\u00f3ry spluwa nam flegm\u0105 pod nogi. Kiedy go mijamy zabiera si\u0119 za czyszczenie nosa. Spod kosza na \u015bmieci wybiega karaluch. W Singapurze widzia\u0142am ich wi\u0119cej ni\u017c w Bangkoku. Ale musz\u0119 by\u0107 sprawiedliwa – nie widzia\u0142am ani jednego szczura.<\/p>\n
Po drugiej stronie ulicy owocowe stragany dzia\u0142aj\u0105ce 24h. Powietrze przesyca intensywny zapach duriana. Z powodu tych owoc\u00f3w zje\u017cd\u017ca tu wielu singapurczyk\u00f3w z lepsiejszych dzielnic. Ale nie tylko z tego powodu. Cho\u0107 to \u015brodek dnia i skwar okrutny dziewczyny dosy\u0107 g\u0119sto obstawiaj\u0105 tutejsze lore (ma\u0142a uliczka \/ przecznica).\u00a0Niekt\u00f3re w\u0142a\u015bnie zaczynaj\u0105 dzie\u0144 pracy, inne lekko jeszcze pijane wyk\u0142\u00f3caj\u0105 si\u0119 z wczorajszymi klientami. A przed chwil\u0105 zastanawia\u0142am si\u0119, co to s\u0105 te „social cluby”… teraz wiem. Tu\u017c obok zainstalowali si\u0119 ci, kt\u00f3rzy chc\u0105 grzesznik\u00f3w zbawi\u0107. Jest stowarzyszenie muzu\u0142ma\u0144skie i meczet, jest malutka buddyjska \u015bwi\u0105tynia, jest te\u017c zak\u0105tek chrze\u015bcija\u0144ski. Przewrotnie wygl\u0105da podniszczony napis „Jezus zbawi Twoj\u0105 dusz\u0119…” nad ocienionym kawa\u0142kiem ulicy, gdzie dziewczyny stoj\u0105 najg\u0119\u015bciej. A s\u0105 one przemi\u0142e. Na widok Marysi wpadaj\u0105 w lekki amok – \u0142apa\u0107 klienta w zwalniaj\u0105cym samochodzie, czy podbiec do nas i dotkn\u0105\u0107 tego dziecka? Ka\u017cda wybiera co\u015b dla siebie, niekt\u00f3re podbiegaj\u0105 wi\u0119c i z rado\u015bci\u0105 pstrykaj\u0105 w policzki malutka.<\/p>\n
Zaskoczy\u0142o nas to pierwsze zderzenie z singapursk\u0105 rzeczywisto\u015bci\u0105. Przepraszam, z wyobra\u017ceniem singapurskiej rzeczywisto\u015bci. W\u0142a\u015bciwie to mnie, Marcin ju\u017c tu by\u0142 i tylko si\u0119 u\u015bmiecha\u0142. Chyba s\u0105dzi\u0142am, \u017ce wprost z lotniska wyjd\u0119 na b\u0142yszcz\u0105cy chodnik, a u\u015bmiechni\u0119ty policjant b\u0119dzie k\u0105tem oka zerka\u0142, czy nie rzucam gdzie\u015b papierka. Ale to przecie\u017c takie naturalne. Nawet najbogatsze i najbardziej odpicowane miasto musi mie\u0107 swoj\u0105 bardziej brudn\u0105 i bardziej grzeszn\u0105 stref\u0119 buforow\u0105. I do takiej trafili\u015bmy. Jak si\u0119 potem mia\u0142o okaza\u0107, polubili\u015bmy j\u0105 najbardziej.<\/p>\n