{"id":7142,"date":"2014-04-27T20:14:00","date_gmt":"2014-04-27T20:14:00","guid":{"rendered":"http:\/\/marywplecaku.pl\/2014\/04\/ryz-jak-cukierek.html"},"modified":"2017-06-02T17:57:12","modified_gmt":"2017-06-02T17:57:12","slug":"ryz-jak-cukierek","status":"publish","type":"post","link":"http:\/\/marywplecaku.pl\/2014\/04\/ryz-jak-cukierek.html","title":{"rendered":"Ry\u017c jak cukierek"},"content":{"rendered":"
Tajskie jedzenie to temat rzeka. Opowiemy wi\u0119c o tajskim jedzeniu na naszym domowym stole. O naszych ulubionych smakach, jedzeniowych zwyczajach i s\u0142abo\u015bciach na talerzu.<\/p>\n<\/div>\n
Nasze popisowe \u015bniadaniowe danie to pomys\u0142 Marcina. Jest po\u0142\u0105czeniem tajskich sk\u0142adnik\u00f3w i europejskich zwyczaj\u00f3w. Nasi go\u015bcie zazwyczaj s\u0105 zaskoczeni, no bo „ry\u017c na \u015bniadanie?!”, ale wszystkich uszy si\u0119 trz\u0119s\u0105 podczas jedzenia. Oto: ry\u017c kleisty, orzechy, dowolne owoce. Wszystko polane kokosowym mlekiem i jogurtem. Po\u017cywno\u015b\u0107 tego dania nie pozostawia z\u0142udze\u0144.<\/p>\n
<\/a><\/p>\n Kau niau<\/b>, czyli ry\u017c kleisty. To jedno z pierwszych s\u0142\u00f3w, jakich Marysia nauczy\u0142a si\u0119 po tajsku. Uwielbia go na ka\u017cde danie, jako dodatek, jako przek\u0105sk\u0119 i jako deser. Ma\u0142e woreczki ze sklejon\u0105 kulk\u0105 ry\u017cu mo\u017cna kupi\u0107 wsz\u0119dzie za 5 bth. Mo\u017cna podjada\u0107 go, id\u0105c ulic\u0105. Podczas obiadu kau niau s\u0142u\u017cy jako sztu\u0107ce \u2014 kulk\u0105 ry\u017cu nak\u0142ada si\u0119 potraw\u0119. Mo\u017ce te\u017c by\u0107 baz\u0105 do deser\u00f3w. S\u0142odka przek\u0105ska, kt\u00f3r\u0105 cz\u0119sto podjadali\u015bmy to kau niau z bananami, zawini\u0119ty w li\u015bcie bananowca.<\/p>\n <\/a><\/p>\n <\/a><\/p>\n Szybki lunch „\u0142apiemy” na ulicy obok domu. Cz\u0119sto s\u0105 to „patyczki”, czyli grillowane w\u0105tr\u00f3bki, wieprzowe szasz\u0142yki, udka kurczaka lub ca\u0142e ryby.\u00a0Marysia z lubo\u015bci\u0105 zjada najt\u0142ustsze kawa\u0142ki, kt\u00f3re nazywa kartofelkami. Nie wiemy sk\u0105d si\u0119 to wzi\u0119\u0142o. Chyba kiedy\u015b na prawd\u0119 my\u015bla\u0142a, \u017ce t\u0142usty skwarek na patyku to ma\u0142y ziemniaczek. Do tego nasza ulubiona sa\u0142atka \u2014\u00a0som tam<\/b>. Tego Mary nie dotyka, bo cholerstwo wypala j\u0119zyk nawet w wersji mai pet<\/b>, czyli „nie ostro poprosz\u0119”. To sa\u0142atka rodem z Isaanu na bazie zielonej papai, z pomidorami, orzeszkami, chilli i suszonymi krewetkami. Je\u015bli szukacie miejsca, gdzie sprzedaj\u0105 som tama, rozgl\u0105dajcie si\u0119 za du\u017cym mo\u017adzierzem. W nim sa\u0142atka jest przygotowywana.<\/p>\n <\/a><\/p>\n <\/a><\/p>\n <\/a><\/p>\n <\/a><\/p>\n Nasz ulubiony kolacyjny zestaw to laap mu<\/b>. Kolejne danie z Isaanu. Mielona wieprzowina z mi\u0119t\u0105, kolendr\u0105, mielonym, zarumienionym surowym ry\u017cem i chilli. Je si\u0119 j\u0105 r\u0119koma, z pomoc\u0105 kleistego ry\u017cu. Czasami jedli\u015bmy j\u0105 w wersji pla<\/b>, czyli z ryby. Pyszno\u015b\u0107, ale r\u00f3wnie\u017c nie dla Marysi. No i oczywi\u015bcie hot pot<\/b>. To bardzo „towarzyskie” danie. Najpierw na stole pojawia si\u0119 wielki ceramiczny gar na podgrzewaczu. W nim znajduje si\u0119 delikatny bulion. Do tego podawany jest talerz pe\u0142en wybranych mi\u0119s lub owoc\u00f3w morza, makaronu i zieleniny. Gdy bulion si\u0119 zagotuje wrzucamy zawarto\u015b\u0107 wedle uznania. Zazwyczaj kto\u015b przejmuje rol\u0119 mistrza ceremonii, kt\u00f3ry miesza, dogl\u0105da, dodaje i rozlewa do miseczek.<\/p>\n Zupy, zupy, zupy<\/b>. Ka\u017cdy z nas zaliczy\u0142 ostr\u0105 zupow\u0105 faz\u0119. Jest ich tyle, co kucharek stoj\u0105cych na ulicy. Pyszne, uzdrawiaj\u0105ce. Poch\u0142ania si\u0119 je mimo temperatury na dworze. Zazwyczaj nale\u017cy tylko wskaza\u0107, kt\u00f3ry makaron sobie \u017cyczymy. Marysia uwielbia\u0142a je\u015b\u0107 zupy na cz\u0119\u015bci, np. wyjada\u0142a kulki mi\u0119sne, potem makaron, na ko\u0144cu pi\u0142a zup\u0119. Uwaga, do zup lubi si\u0119 tutaj dodawa\u0107 sporo MSG. By unikn\u0105\u0107 odr\u0119twienia j\u0119zyka, nale\u017cy krzykn\u0105\u0107 „mai, mai”, gdy kuchara si\u0119ga po bia\u0142y proszek. Lokalsi lubi\u0105 mocno os\u0142odzone zupy. Obserwowany przez nas rekordzista dosypa\u0142 do miseczki 3 sto\u0142owe \u0142y\u017cki cukru. Tego zwyczaju nie przej\u0119li\u015bmy.<\/p>\n